Mówiąc zupełnie serio, bloga
stworzyliśmy z jednej strony dla przyjemności płynącej z dzielenia
się naszą pasją, jaką stał się sport w ostatnich latach. Jednocześnie przyjemna
jest perspektywa przekazania innym tej części wiedzy dotyczącej treningów, jaką
posiedliśmy w ciągu naszej krótkiej kariery w sporcie amatorskim.
Z tego powodu chcemy co tydzień publikować nasze plany treningowe na
najbliższe 7 dni. Będą to zarówno treningi wytrzymałościowe, jak i techniczne
czy siłowe – słowem, cała nasza aktywność fizyczna z danego tygodnia, być
może z krótkimi komentarzami dotyczącymi etapu treningowego, na jakim się
obecnie znajdujemy czy celowości takiego a nie innego rozłożenia
treningów.
Tak zapieprzamy na siłowni, że aż aparat nie nadąża. To wcale nie jest wina słabego oświetlenia. |
- poniedziałek – siłownia, a konkretnie arm day. Wciry więc dostaje biceps, triceps i bareczki. Dodatkowo ćwiczenia na siłę przedramion, która tak przydatna jest w biegach z przeszkodami oraz tzw. core – który z kolei ważny jest w życiu. Ogółem. Do wszystkiego.
- wtorek – czyli dzień wymówek Królika. Ja tymczasem planuję pójść na basen, popracować nad kraulem. Szczególnie nogi cały czas nie działają tak jak powinny… ale mam już plan jak to zmienić!
- środa – znowu siłownia, tym razem zgroza, bo leg day. Trzeba go umieścić w miarę daleko od weekendu, żeby była siła na jakiś rower albo bieg…
- czwartek – znowu siłownia. Tak, wiem, 2 dni pod rząd, gdzie regeneracja, ojeju jeju. Niestety, teoria treningu to jedno, a rzeczywiste możliwości, to zupełnie inna para kaloszy. Pozostaje więc torso day – czyli klatka, plecy i brzuch.
- piątek – zapowiada się trochę dłuższe bieganie, takie w granicach 17-18 km. Tempa na razie nie planuję, nie odliczam – chcemy pobawić się na razie pulsometrem, pomierzyć ile zajmują nam pewne odcinki itd.
- sobota – w zależności od możliwości – albo dzień na odpoczynek, albo jakieś krótkie biegowe interwały. Być może basen. Na razie nie jest to pewne.
- niedziela – bardzo liczę, że pogoda będzie na tyle ładna, że uda się wyciągnąć kolarzóweczkę na krótką przejażdżkę, bo jeśli nie… cóż, rowerek stacjonarny będzie musiał wystarczyć. Planuję porobić jakieś ćwiczenia zwiększające efektywność pedałowania – bo rower jest moją piętą achillesową, którą muszę poprawić jeśli mam poprawiać wyniki w przyszłym roku.
Tak oto
przedstawia się plan na najbliższy tydzień. Jak widać, wiele rzeczy nie jest
w nim zabetonowana – warto o tym pamiętać i nie tracić głowy dlatego,
że jakiś trening raz na 2 tyg. nam wypadnie. Mam nadzieję, że takim regularnym
pisaniem nt. naszych postępów pomogę choć jednej osobie przy jej planie
treningowym.
Tymczasem
pozdro 600 dla kumatych!
Zbyszałkę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz