niedziela, 31 grudnia 2017

Podsumowanie roku 2017


Witojcie!

Dopiero startujemy z naszym blogiem, niemniej jednak rozpoczniemy niestandardowo, czyli od podsumowania. Mijający rok był bardzo ambitny pod względem imprez sportowych. Sezon był obfity w starty, mieliśmy więc sporo okazji do nabrania doświadczenia, jak i spróbowania nowych rzeczy. Nie braliśmy bowiem udziału wyłącznie w triathlonie. Starty w tri były oczywiście priorytetem i naszą formę budowaliśmy pod nie, niemniej jednak zadbaliśmy o pewne urozmaicenia. Wzięliśmy udział w dwóch biegach z przeszkodami na dystansie 12 kilometrów. Były to nasze debiuty w tego typu imprezach. Postanowiliśmy to zrobić, aby się sprawdzić i zobaczyć, czy damy radę. Dodatkowo wzięliśmy udział w kilku biegach. Pierwszym był kwietniowy bieg w Pamiątkowie na dystansie 9 kilometrów. W czerwcu miał miejsce bieg wokół Jeziora Brzostek, w którym udział wziął jedynie Królinio (czyli ja). W październiku ponownie pojawiliśmy się na półmaratonie w Szamotułach, a dwa tygodnie później wbiegaliśmy na ostatnie piętro Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Sezon zakończyliśmy patriotycznie, czyli Biegiem Niepodległości w Poznaniu. Poniżej zamieszczamy krótkie podsumowanie każdego eventu.



1. Bieg NieNaŻarty, Pamiątkowo,  29.04.2017


Pierwszy start w sezonie. Nie mogło być przyjemnie. W dodatku raczej nie biegaliśmy za dużo przed tym startem, dlatego tym bardziej mieliśmy wiele pytań w głowie, jak nam pójdzie. Pogoda generalnie dopisała, było przyjemnie chłodno, nie padało, choć wiało dość mocno. Bieg odbył się wokół jeziora w Pamiątkowie. Teren był dość wymagający, spora część trasy prowadziła przez ścieżki leśne, a przez parę chwil biegliśmy nawet przez pole. Ciężko zatem walczyć o życiówkę, ale na pewno było bardzo ciekawie. Sam bieg był bardzo kameralny - udział w nim wzięło 163 biegaczy. Ale myślę, że obaj moglibyśmy go polecić ze względu na ciekawą trasę oraz bardzo przyjemną atmosferę. Na mecie czekały na nas wspaniałe ciasta domowej roboty oraz kompociki (najlepszy kompot z rabarbaru jaki w życiu piłem - Zbychałkę). Mamy zatem bardzo pozytywne wspomnienia z tego eventu.

Wyniki:
Zbyszałke - 00:50:05 (83 miejsce)
Królinio - 00:47:35 (61 miejsce)

Foto by randomowy gość, ale telefonem Zbyszałka.

PS.: Ten bieg stanowił rozpoczęcie trwającej prawie do końca sezonu passy, gdzie do osiągnięcia wyznaczonego celu brakowało mi parunastu bądź parudziesięciu sekund. Za pierwszym razem było to 5 s ;___; - Zby.

2.  Survival Race, Poznań, 13.05.2017

Debiut na biegu z przeszkodami. Chcieliśmy się sprawdzić, dlatego zebraliśmy ekipę i wystartowaliśmy po raz pierwszy. Dystans? 12 kilometrów i 150 przeszkód na drodze. Najciekawszymi z nich były na pewno etapy, podczas których tarzaliśmy się w błotku. Wrażenia były bardzo pozytywne. Na mecie ukazaliśmy się po dwóch godzinach i 47 minutach. Ekipa dała radę, wszyscy ukończyliśmy bieg. Pogoda dopisała, atmosfera była super, czego chcieć więcej? Może piwka na mecie, albo lepszych pryszniców. Ale nie ma co narzekać, impreza się udała, każdy z nas miał uśmiechniętą minę po ukończeniu trasy, a o to właśnie w tym wszystkim chodzi!


  3. Bieg dookoła jeziora Brzostek, Promno, 04.06.2017

Tutaj pojawia się event, w którym udział wzięła tylko jedna Płonąca Racica. Królinio (czyli ja) wystartował w bardzo kameralnym biegu w okolicach Pobiedzisk. Bieg, podobnie jak ten w Pamiątkowie, odbył się wokół jeziora i prowadził głównie trasami leśnymi. Dystans - 10 kilometrów. Ze względu na panujące warunki pogodowe (było bardzo gorąco) oraz trasę bieg był dość wymagający. Mimo przeciwności udało się wykręcić niezły wynik i zejść poniżej 50 minut, choć plany co do czasu na 10 kilometrów na przyszłość były zdecydowanie ambitniejsze.

Wynik:
Królinio - 00:48:59

4. Triathlon Pniewy, dystans Sprint, 02.07.2017
    
       Pniewy, czyli klasyk. To tutaj debiutowaliśmy, jest zatem motyw sentymentalny. Ustaliliśmy, że będziemy co roku startować w Pniewach na Sprincie i patrzeć, jak wyglądamy na tym dystansie z roku na rok. Jaki był nasz cel na ten start? Zrobić lepszy wynik niż w ubiegłym roku. W 2016 zeszliśmy poniżej jednej godziny i 30 minut, czyli tym razem chcieliśmy dać z siebie więcej i zakręcić się w okolicach 1:20. Skok dość duży, ale wiedzieliśmy, że jest on w naszym zasięgu, ponieważ mieliśmy wystartować po raz pierwszy na swoich cudownych kolarzóweczkach. Pewniej czuliśmy się także w wodzie, a i biegowo nie było najgorzej. Czuliśmy zatem, że zejście poniżej 1:20 jest do zrobienia. Czy się udało? Prawie - Zbyszałkowi do tego celu zabrakło raptem 12 sekund. Spróbujcie sobie zatem wyobrazić to rozgoryczenie :) Fakt ten na pewno był dla nas obu lekcją, że warto walczyć o każdą sekundę na zawodach, zwłaszcza na sprincie. 

      Wyniki:
Zbyszałke - 1:20:12
Królinio - 1:18:03

Takie tam. Foto by Kasia.
PS.: Nie wyobrażajcie sobie rozgoryczenia, nie chcecie tego czuć... - Zby.

 5. Triathlon Bydgoszcz, dystans 1/4 IM, 10.07.2017

Bydgoszcz po raz drugi. Tym razem jednak nie 1/8 IM, a debiut na dystansie 1/4 Iron Man. Event sprawdzony, rok wcześniej tutaj byliśmy i bardzo nam się podobało. Zdecydowanie największa z imprez, w których do tej pory braliśmy udział.  Bardzo wielu zawodników oraz kibiców, nawet telewizja i miejscowe radio się na niej pojawiło (niestety, nie mieliśmy dla nich czasu, aby udzielić wywiadu, za rok może znajdziemy).  Start w lipcu oznaczał, że mieliśmy wystarczająco dużo czasu na przygotowanie. Czuliśmy się pewnie, choć wiadomo, jak to bywa przed czymś, co się robi po raz pierwszy. Było kilka wątpliwości, a największa z nich dotyczyła tego, jak będzie się płynąć w rzece pod prąd. Można powiedzieć, że trochę wrócił strach przed wodą, choć fakt, że mieliśmy płynąć w rzece, która przesadnie głęboka nie jest (a więc i utonąć trochę trudniej), dodawał nam otuchy. Myślę, że bardziej obawialiśmy się utraty zbyt dużej ilości energii w wyniku płynięcia pod prąd. Nigdy wcześniej tego nie ćwiczyliśmy (rok wcześniej płynęliśmy z prądem tylko w jedną stronę, 1/4 zawiera ten sam odcinek, który należy jednak pokonać w obie strony), nie dziwota zatem, że były pewne obawy przed etapem pływackim. Nowością dla nas było także to, w jaki sposób wpuszczano nas do wody. Zamiast wpuszczać wszystkich od razu i robić w wodzie młyn, wpuszczano po dwóch zawodników co kilka sekund (opiszemy to kiedyś w osobnym poście). Dzięki temu można było skupić się wyłącznie na tym, aby osiągnąć jak najlepszy wynik, a nie na tym, aby bronić się przed wodnymi brutalami (jestem wielkim zwolennikiem tego tzw. rolling startu, każda impreza IMHO powinna to mieć - Zbychałkę).
Trasa rowerowa była stosunkowo przyjemna, choć zdarzały się wymagające podjazdy. Składała się z dwóch pętli, dzięki czemu mogliśmy dobrze rozplanować swój start, będąc bowiem w połowie etapu mogliśmy stwierdzić, czy mamy energię, by przyspieszyć, czy nie (tutaj też objawił się problem, który towarzyszył mi do końca sezonu, a mianowicie skurcze, Na szczęście udało się ukończyć - Zby.). Bieganie odbywało się promenadą wzdłuż rzeki. Mijaliśmy zatem wielu mieszkańców pięknego miasta Bydgoszcz, dzięki czemu można było liczyć na bardzo miły doping ze strony przechodniów. Przez moment czuliśmy się jak gwiazdy...
Jaki był plan? Zejść poniżej trzech godzin. Wydawał nam się ambitny, ale realny.
Czy nam się to udało? Sprawdźcie sami:

Zbyszałke - 02:48:34
Królinio - 02:46:11

Tak, udało się.

Takie tam z medalami i w klapkach. Foto by random ktoś.


 6. Runmageddon, Poznań, 12.08.2017

Kolejny bieg z przeszkodami w Poznaniu, tym razem z cyklu Runmageddon. Ekipa nam się trochę zmieniła, ale niezmienne pozostały chęć spróbowania czegoś nowego i sprawdzenia swoich sił. Jak można ten start podsumować? Bardzo ciekawa impreza, miło było potarzać się w błotku jak małe dziecko. Przeszkody wydawały nam się trudniejsze niż na poprzednim biegu, kilka z nich było naprawdę wymagających. Nie można jednak było odpuszczać, bo jako karę za niewykonanie którejś przeszkody wymierzano burpees...

Czas ukończenia - 3 godziny i 9 minut. Słaby, ale nie ma co się dziwić, jak się w biegu po bagnach zakłada buty na rzepy...


Fota zrobiona przez organizatorów. Płonące Racice startowały wraz z Alessandrem oraz Kasongiem. Musiałem zamazać profesjonalnie twarz Zbyszałka, ponieważ nie wyraził on zgody na udostępnienie swojego wizerunku na tym zdjęciu... Na szczęście z innymi zdjęciami nie powinno być problemu.



 7. Triathlon Śrem,  dystans 1/4 IM,  03.09.2017

Nasz drugi raz na dystansie 1/4, tym razem w Śremie. Bogatsi w doświadczenie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, dzięki czemu mogliśmy odpowiednio zaplanować nasze zachowanie na trasie i to, w którym momencie dodać gazu, a kiedy odpuścić. Cel był jasny - wygrać zawody i zgarnąć wszystkie nagrody. Gdyby jednak inni zawodnicy też mieli startować, to przygotowaliśmy plan B, który zakładał, że poprawimy czas uzyskany z Brzydgoszczy. Oczywiście, impreza imprezie nierówna, każda ma swoją trasę i charakterystykę, ale rozum swoje, a duma swoje. Chcieliśmy zatem wykręcić lepszy czas i jak najlepiej wspominać śremskie przygody. Atmosfera i organizacja bardzo dobra, impreza dość duża, choć znacznie mniejsza niż ta w Bydgoszczy. Nie zmienia to jednak faktu, że event był bardzo ciekawy, a trasy pozwalały na osiągnięcie dobrych wyników (choć w wodzie już trochę piździło, no ale trzeba było zrobić swoje). Trasa kolarska bardzo przyjemna, biegowa również. Pozwoliło nam to cieszyć się zawodami, a także poprawą swoich wyników. 

Wyniki:
Zbyszałke - 02:41:37
Królinio - 02:40:18

Nie było wspólnych zdjęć, więc wrzuciłem tylko swoje, hehef. Foto by fotosa.pl

PS.: Osobiście byłem szczerze zdziwiony, jak fajną imprezą jest triathlon w Śremie, szczególnie że była to pierwsza edycja. B. przyjemna trasa biegowa, rower trochę pagórzasty, ale też spoko. No i zaskoczenie, jak dużo szybciej udało się ukończyć trasę w porównaniu z Bydgoszczą. Generalnie, polecam - Zby.

8. Triathlon Kościan, dystans 1/4 IM (sztafeta), 17.09.2017

Aby wykonać cały dystans, należy odpowiednio rozdysponować siły na trzy dyscypliny tak, aby w każdej z nich zaprezentować się dobrze i mieć energię na kolejny etap oraz dobry finisz. Ale co, jeśli musielibyśmy wykonać tylko jedną z nich?  To pytanie skłoniło nas do wzięcia udziału zawodach w Kościanie na dystansie 1/4 IM, w konkurencji sztafeta. Zbyszałek walczył o przetrwanie w wodzie, Królinio gonił za marzeniami na rowerze, a biegał byle do przodu Pikej, kumpel, który umie nieźle biegać. Nasz dream team udał się do pięknego miasta Kościan, aby zadebiutować w triathlonowej sztafecie pod lekko zmodyfikowaną nazwą Płonące Racice Dzikiej Mewy. Jakie wrażenia? Bardzo pozytywne, choć czekanie na swoją część albo już po wykonanej robocie na pewno irytowało. Lepiej jest po swojemu cały dystans dygać, a nie częściowo - taka była nasza myśl w trakcie zawodów. Niemniej jednak impreza bardzo nam się podobała, dlatego niewykluczone, że wrócimy do tego miejsca wystartować raz jeszcze. Ustaliliśmy też, że pykniemy sztafetę w kolejnym roku, aby dać z siebie wszystko w swojej dyscyplinie. 

Wyniki:
Zbyszałek (pływanie) - 00:22:34
Królałkę (rower) - 01:20:12
Pikej (bieg) - 00:50:23
Pikej ucieka przed dwoma świrami. Foto by fotosa.pl



9. Półmaraton Szamotuły, 08.10.2017

Szamsy! Jak dobrze jest wrócić do rodzinnego miasta! Półmaraton w tym miejscu to punkt obowiązkowy w naszym planie, nie mogliśmy tego przegapić. Kwestie sentymentalne to jedno, ale fakt, że jest to świetna impreza, to inna kwestia. Organizacyjnie wszystko gra jak trzeba - nie było żadnych problemów związanych z obsługą, oznaczeniami, wydawaniem pakietów czy medali. Wszystko śmigało elegancko. Do tego należy dodać fantastyczną trasę dla biegaczy. Jest ona prosta, bez większych przewyższeń, w całości prowadzi po drogach asfaltowych. Pacemake'rzy pozwolili na to, aby trzymać swoje tempo i ukończyć zawody zgodnie ze swoimi celami. Z roku na rok półmaraton w Szamsach cieszy się coraz większą popularnością, co skutkuje większą liczbą zawodników, którzy wybierają start właśnie tutaj. Podkreślić należy też, że organizatorzy tak dobrali termin zawodów, aby nie kolidował z żadnymi większymi eventami w okolicy. Dodać należy także, że październik był dla nas świetnym czasem na wyzwanie biegowe, ponieważ  we wrześniu skończyliśmy sezon triathlonowy i mieliśmy czas na przygotowanie się do połówki. Jaki był cel? Ja (Królinio) chciałem zejść poniżej 1:50, a Zbyszałke miał bardziej ambitne plany i zejść poniżej 1:45. Jego ambicja była widocznie poparta tym, że czuł się dobrze wybiegany, ponieważ udało mu się zbliżyć do swojego bardzo ambitnego celu. Ja swój cel osiągnąłem, ale ze Zbyszałkiem nie miałem szans, i na mecie pojawiłem się ponad 2 minuty później. 

Wyniki:
Zbyszałke - 01:45:25
Królinio - 01:47:49

Fajnie było znowu wystartować w Szamotułach. Widzieliśmy się z wieloma znajomymi, mieliśmy okazję z nimi porozmawiać, przybić piątkę. Świetna sprawa. Gorąco polecamy!

PS. No i znowu, zabrakło 25 s... ponadto pojawił się straszliwy ból w kolanie, który w dużej mierze przyczynił się do tej porażki. No, ale nie czas na wymówki, tylko na poprawę w przyszłym roku! - Zby
10. III bieg po schodach Collegium Altum, Poznań, 21.10.2017

Jedno z ciekawszych wydarzeń w sezonie. Postanowiliśmy wziąć udział w arcyciekawym biegu organizowanym w budynku Collegium Altum Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Bieg polegał na tym, aby jak najszybciej wbiec na najwyższe piętro. Nie udało się skorzystać z windy, dlatego musieliśmy podjąć wyzwanie i wybrać schody. Nie mieliśmy żadnego planu ani strategii, po prostu chcieliśmy zrobić to jak najszybciej. Mamy pewne doświadczenie w bieganiu po schodach, bowiem przeprowadziliśmy wiele treningów tego typu w Szamsach, ale wbiegaliśmy na trzecie piętro, a nie na siedemnaste. Bieg potraktowaliśmy na spontanie i bez spiny, bardziej jako ciekawostkę niż prawdziwe wyzwanie (choć niektórzy traktowali rywalizację bardzo serio). Zwycięzca dotarł na szczyt w jedną minutę i 23 sekundy, my nieznacznie przekroczyliśmy dwie minuty. 

Wyniki:
Zbyszałke - 00:02:07
Królinio - 00:02:03







PS.: Biorąc pod uwagę całkowity brak jakiegokolwiek doświadczenia w tego typu biegach uważam że zaprezentowaliśmy się całkiem dobrze. Z przyjemnością sprawdzę za rok, jak zmieniła się forma na schodach Collegium Altum, szczególnie, że daleko nie mamy :D - Zby.

11. II Poznański Bieg Niepodległości, Poznań, 11.11.2017

Zakończenie sezonu. Nie było więc mowy o odpuszczeniu, zwłaszcza ze względu na motyw patriotyczny. Wyzwanie wyzwaniem, ale bieg w Dzień Niepodległości był czymś szczególnym. Czuć było świetną atmosferę i poczucie jedności, a podczas odśpiewania hymnu ciarki przechodziły przez plecy. W biegu wzięło udział ponad 8500 zawodników, co pokazuje, że była to bardzo duża impreza. Pogoda dopisała, nie padało (no dobra, pod koniec zaczęło kropić... ale już kończyliśmy - Zby), a na czas biegu wyszło nawet słońce, a to w listopadzie nie zdarza się często. Uznaliśmy to za sygnał, że trzeba docisnąć i dać z siebie wszystko. Jak się biegło? Z początku ciężko, bo był bardzo duży tłok i trudno było znaleźć trochę miejsca dla siebie. Z czasem jednak udało się znaleźć trochę przestrzeni i złapać swój rytm. Trasa w całości po asfalcie. Największa trudność pojawiła się około ósmego kilometra i był nią wymagający podbieg (od tamtej pory myślę o założeniu fanpejdża na fejsie "Hejted: Winogrady" - Zby). Każdy na niego narzekał. Na szczęście po nim był już tylko zbieg ku mecie, czyli finisz biegu był szczęśliwy.
Jaki był nasz cel? Zejść poniżej 45 minut. Czy się udało? Nie, cel był zbyt ambitny. Ale nie narzekamy, jak na panujące warunki i fakt, że nie biegaliśmy zbyt dużo przed samym startem, uznajemy nasz wynik za sukces, choć widzimy możliwości poprawy w kolejnych biegach. 

Wyniki:
Zbyszałke - 00:47:27
Królinio - 00:46:21

Tak to wyglądało u nas w 2017 roku. Był to czas pełen wyzwań i nowości. Mieliśmy wiele startów, a więc i sporo możliwości na zebranie bezcennych doświadczeń. O planach na kolejny sezon napiszemy w kolejnym poście.
Jak 2017 rok wyglądał u Ciebie pod względem sportowym? Podziel się swoimi dokonaniami w minionym roku!

Pozdro,

Płonące Racice

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz