Witojcie!
Dopiero startujemy z naszym blogiem, niemniej jednak rozpoczniemy niestandardowo,
czyli od podsumowania. Mijający rok był bardzo ambitny pod względem imprez
sportowych. Sezon był obfity w starty, mieliśmy więc sporo okazji do nabrania
doświadczenia, jak i spróbowania nowych rzeczy. Nie braliśmy bowiem udziału
wyłącznie w triathlonie. Starty w tri były oczywiście priorytetem i naszą formę
budowaliśmy pod nie, niemniej jednak zadbaliśmy o pewne urozmaicenia. Wzięliśmy
udział w dwóch biegach z przeszkodami na dystansie 12 kilometrów. Były to nasze
debiuty w tego typu imprezach. Postanowiliśmy to zrobić, aby się sprawdzić i
zobaczyć, czy damy radę. Dodatkowo wzięliśmy udział w kilku biegach. Pierwszym
był kwietniowy bieg w Pamiątkowie na dystansie 9 kilometrów. W czerwcu miał
miejsce bieg wokół Jeziora Brzostek, w którym udział wziął jedynie Królinio
(czyli ja). W październiku ponownie pojawiliśmy się na półmaratonie w
Szamotułach, a dwa tygodnie później wbiegaliśmy na ostatnie piętro Uniwersytetu
Ekonomicznego w Poznaniu, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Sezon zakończyliśmy
patriotycznie, czyli Biegiem Niepodległości w Poznaniu. Poniżej zamieszczamy
krótkie podsumowanie każdego eventu.
1. Bieg
NieNaŻarty, Pamiątkowo, 29.04.2017
Pierwszy start w sezonie. Nie mogło być przyjemnie. W dodatku raczej nie
biegaliśmy za dużo przed tym startem, dlatego tym bardziej mieliśmy wiele pytań
w głowie, jak nam pójdzie. Pogoda generalnie dopisała, było przyjemnie chłodno,
nie padało, choć wiało dość mocno. Bieg odbył się wokół jeziora w Pamiątkowie.
Teren był dość wymagający, spora część trasy prowadziła przez ścieżki leśne, a
przez parę chwil biegliśmy nawet przez pole. Ciężko zatem walczyć o życiówkę,
ale na pewno było bardzo ciekawie. Sam bieg był bardzo kameralny - udział w nim
wzięło 163 biegaczy. Ale myślę, że obaj moglibyśmy go polecić ze względu na
ciekawą trasę oraz bardzo przyjemną atmosferę. Na mecie czekały na nas
wspaniałe ciasta domowej roboty oraz kompociki (najlepszy kompot z rabarbaru jaki w życiu piłem - Zbychałkę). Mamy zatem bardzo pozytywne
wspomnienia z tego eventu.
Wyniki:
Zbyszałke - 00:50:05 (83 miejsce)
Królinio - 00:47:35 (61 miejsce)
Foto by randomowy gość, ale telefonem Zbyszałka.
PS.: Ten bieg stanowił rozpoczęcie trwającej prawie do końca sezonu passy, gdzie do osiągnięcia wyznaczonego celu brakowało mi parunastu bądź parudziesięciu sekund. Za pierwszym razem było to 5 s ;___; - Zby.
2. Survival Race, Poznań, 13.05.2017
Debiut na biegu z przeszkodami. Chcieliśmy się sprawdzić, dlatego
zebraliśmy ekipę i wystartowaliśmy po raz pierwszy. Dystans? 12 kilometrów i
150 przeszkód na drodze. Najciekawszymi z nich były na pewno etapy, podczas których
tarzaliśmy się w błotku. Wrażenia były bardzo pozytywne. Na mecie ukazaliśmy
się po dwóch godzinach i 47 minutach. Ekipa dała radę, wszyscy ukończyliśmy bieg.
Pogoda dopisała, atmosfera była super, czego chcieć więcej? Może piwka na
mecie, albo lepszych pryszniców. Ale nie ma co narzekać, impreza się udała,
każdy z nas miał uśmiechniętą minę po ukończeniu trasy, a o to właśnie w tym
wszystkim chodzi!
3. Bieg dookoła jeziora Brzostek, Promno, 04.06.2017
Tutaj pojawia się event, w którym udział wzięła tylko jedna Płonąca Racica.
Królinio (czyli ja) wystartował w bardzo kameralnym biegu w okolicach
Pobiedzisk. Bieg, podobnie jak ten w Pamiątkowie, odbył się wokół jeziora i
prowadził głównie trasami leśnymi. Dystans - 10 kilometrów. Ze względu na
panujące warunki pogodowe (było bardzo gorąco) oraz trasę bieg był dość
wymagający. Mimo przeciwności udało się wykręcić niezły wynik i zejść poniżej
50 minut, choć plany co do czasu na 10 kilometrów na przyszłość były
zdecydowanie ambitniejsze.
Wynik:
Królinio - 00:48:59
4. Triathlon Pniewy, dystans Sprint, 02.07.2017
Pniewy, czyli klasyk. To tutaj debiutowaliśmy, jest zatem motyw sentymentalny.
Ustaliliśmy, że będziemy co roku startować w Pniewach na Sprincie i patrzeć,
jak wyglądamy na tym dystansie z roku na rok. Jaki był nasz cel na ten start?
Zrobić lepszy wynik niż w ubiegłym roku. W 2016 zeszliśmy poniżej jednej
godziny i 30 minut, czyli tym razem chcieliśmy dać z siebie więcej i zakręcić
się w okolicach 1:20. Skok dość duży, ale wiedzieliśmy, że jest on w naszym
zasięgu, ponieważ mieliśmy wystartować po raz pierwszy na swoich cudownych
kolarzóweczkach. Pewniej czuliśmy się także w wodzie, a i biegowo nie było
najgorzej. Czuliśmy zatem, że zejście poniżej 1:20 jest do zrobienia. Czy się
udało? Prawie - Zbyszałkowi do tego celu zabrakło raptem 12 sekund. Spróbujcie
sobie zatem wyobrazić to rozgoryczenie :) Fakt ten na pewno był dla nas obu
lekcją, że warto walczyć o każdą sekundę na zawodach, zwłaszcza na sprincie.
Wyniki:
Zbyszałke - 1:20:12
Królinio - 1:18:03
Takie tam. Foto by Kasia.
PS.: Nie wyobrażajcie sobie rozgoryczenia, nie chcecie tego czuć... - Zby.
5. Triathlon Bydgoszcz, dystans 1/4 IM, 10.07.2017
5. Triathlon Bydgoszcz, dystans 1/4 IM, 10.07.2017
Bydgoszcz po raz drugi. Tym razem jednak nie 1/8 IM, a debiut na dystansie
1/4 Iron Man. Event sprawdzony, rok wcześniej tutaj byliśmy i bardzo nam się
podobało. Zdecydowanie największa z imprez, w których do tej pory braliśmy udział. Bardzo wielu zawodników oraz kibiców, nawet
telewizja i miejscowe radio się na niej pojawiło (niestety, nie mieliśmy dla
nich czasu, aby udzielić wywiadu, za rok może znajdziemy). Start w lipcu oznaczał, że mieliśmy
wystarczająco dużo czasu na przygotowanie. Czuliśmy się pewnie, choć wiadomo,
jak to bywa przed czymś, co się robi po raz pierwszy. Było kilka wątpliwości, a
największa z nich dotyczyła tego, jak będzie się płynąć w rzece pod prąd. Można
powiedzieć, że trochę wrócił strach przed wodą, choć fakt, że mieliśmy płynąć w
rzece, która przesadnie głęboka nie jest (a więc i utonąć trochę trudniej),
dodawał nam otuchy. Myślę, że bardziej obawialiśmy się utraty zbyt dużej ilości
energii w wyniku płynięcia pod prąd. Nigdy wcześniej tego nie ćwiczyliśmy (rok
wcześniej płynęliśmy z prądem tylko w jedną stronę, 1/4 zawiera ten sam
odcinek, który należy jednak pokonać w obie strony), nie dziwota zatem, że były
pewne obawy przed etapem pływackim. Nowością dla nas było także to, w jaki
sposób wpuszczano nas do wody. Zamiast wpuszczać wszystkich od razu i robić w
wodzie młyn, wpuszczano po dwóch zawodników co kilka sekund (opiszemy to kiedyś
w osobnym poście). Dzięki temu można było skupić się wyłącznie na tym, aby
osiągnąć jak najlepszy wynik, a nie na tym, aby bronić się przed wodnymi brutalami (jestem wielkim zwolennikiem tego tzw. rolling startu, każda impreza IMHO powinna to mieć - Zbychałkę).
Trasa rowerowa była
stosunkowo przyjemna, choć zdarzały się wymagające podjazdy. Składała się z
dwóch pętli, dzięki czemu mogliśmy dobrze rozplanować swój start, będąc bowiem
w połowie etapu mogliśmy stwierdzić, czy mamy energię, by przyspieszyć, czy
nie (tutaj też objawił się problem, który towarzyszył mi do końca sezonu, a mianowicie skurcze, Na szczęście udało się ukończyć - Zby.). Bieganie odbywało się promenadą wzdłuż rzeki. Mijaliśmy zatem wielu
mieszkańców pięknego miasta Bydgoszcz, dzięki czemu można było liczyć na bardzo
miły doping ze strony przechodniów. Przez moment czuliśmy się jak gwiazdy...
Jaki był plan? Zejść
poniżej trzech godzin. Wydawał nam się ambitny, ale realny.
Czy nam się to udało?
Sprawdźcie sami:
Zbyszałke - 02:48:34
Królinio - 02:46:11
Tak, udało się.
Takie tam z medalami i w klapkach. Foto by random ktoś.
6. Runmageddon, Poznań, 12.08.2017
Kolejny bieg z przeszkodami w Poznaniu, tym razem z cyklu Runmageddon. Ekipa
nam się trochę zmieniła, ale niezmienne pozostały chęć spróbowania czegoś
nowego i sprawdzenia swoich sił. Jak można ten start podsumować? Bardzo ciekawa
impreza, miło było potarzać się w błotku jak małe dziecko. Przeszkody wydawały
nam się trudniejsze niż na poprzednim biegu, kilka z nich było naprawdę
wymagających. Nie można jednak było odpuszczać, bo jako karę za niewykonanie
którejś przeszkody wymierzano burpees...
Czas ukończenia - 3 godziny i 9 minut. Słaby, ale nie ma co się dziwić, jak
się w biegu po bagnach zakłada buty na rzepy...
Fota zrobiona przez organizatorów. Płonące Racice startowały wraz z Alessandrem oraz Kasongiem. Musiałem zamazać profesjonalnie twarz Zbyszałka, ponieważ nie wyraził on zgody na udostępnienie swojego wizerunku na tym zdjęciu... Na szczęście z innymi zdjęciami nie powinno być problemu.
7. Triathlon Śrem, dystans 1/4 IM, 03.09.2017
Nasz drugi raz na dystansie 1/4, tym razem w Śremie. Bogatsi w
doświadczenie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, dzięki czemu mogliśmy
odpowiednio zaplanować nasze zachowanie na trasie i to, w którym momencie dodać
gazu, a kiedy odpuścić. Cel był jasny - wygrać zawody i zgarnąć wszystkie
nagrody. Gdyby jednak inni zawodnicy też mieli startować, to przygotowaliśmy
plan B, który zakładał, że poprawimy czas uzyskany z Brzydgoszczy. Oczywiście,
impreza imprezie nierówna, każda ma swoją trasę i charakterystykę, ale rozum
swoje, a duma swoje. Chcieliśmy zatem wykręcić lepszy czas i jak najlepiej
wspominać śremskie przygody. Atmosfera i organizacja bardzo dobra, impreza dość
duża, choć znacznie mniejsza niż ta w Bydgoszczy. Nie zmienia to jednak faktu,
że event był bardzo ciekawy, a trasy pozwalały na osiągnięcie dobrych wyników
(choć w wodzie już trochę piździło, no ale trzeba było zrobić swoje). Trasa kolarska bardzo przyjemna, biegowa
również. Pozwoliło nam to cieszyć się zawodami, a także poprawą swoich wyników.
Wyniki:
Zbyszałke - 02:41:37
Królinio - 02:40:18
Nie było wspólnych zdjęć, więc wrzuciłem tylko swoje, hehef. Foto by fotosa.pl
PS.: Osobiście byłem szczerze zdziwiony, jak fajną imprezą jest triathlon w Śremie, szczególnie że była to pierwsza edycja. B. przyjemna trasa biegowa, rower trochę pagórzasty, ale też spoko. No i zaskoczenie, jak dużo szybciej udało się ukończyć trasę w porównaniu z Bydgoszczą. Generalnie, polecam - Zby.
8. Triathlon Kościan, dystans 1/4 IM (sztafeta), 17.09.2017
Aby wykonać cały dystans, należy odpowiednio rozdysponować siły na trzy
dyscypliny tak, aby w każdej z nich zaprezentować się dobrze i mieć energię na
kolejny etap oraz dobry finisz. Ale co, jeśli musielibyśmy wykonać tylko jedną
z nich? To pytanie skłoniło nas do
wzięcia udziału zawodach w Kościanie na dystansie 1/4 IM, w konkurencji
sztafeta. Zbyszałek walczył o przetrwanie w wodzie, Królinio gonił za
marzeniami na rowerze, a biegał byle do przodu Pikej, kumpel, który umie nieźle
biegać. Nasz dream team udał się do pięknego miasta Kościan, aby zadebiutować w
triathlonowej sztafecie pod lekko zmodyfikowaną nazwą Płonące Racice Dzikiej Mewy. Jakie wrażenia? Bardzo pozytywne, choć czekanie na
swoją część albo już po wykonanej robocie na pewno irytowało. Lepiej jest po
swojemu cały dystans dygać, a nie częściowo - taka była nasza myśl w trakcie
zawodów. Niemniej jednak impreza bardzo nam się podobała, dlatego
niewykluczone, że wrócimy do tego miejsca wystartować raz jeszcze. Ustaliliśmy
też, że pykniemy sztafetę w kolejnym roku, aby dać z siebie wszystko w swojej
dyscyplinie.
Wyniki:
Zbyszałek (pływanie) - 00:22:34
Królałkę (rower) - 01:20:12
Pikej (bieg) - 00:50:23
9. Półmaraton Szamotuły, 08.10.2017
Szamsy! Jak dobrze jest wrócić do rodzinnego miasta! Półmaraton w tym
miejscu to punkt obowiązkowy w naszym planie, nie mogliśmy tego przegapić.
Kwestie sentymentalne to jedno, ale fakt, że jest to świetna impreza, to inna
kwestia. Organizacyjnie wszystko gra jak trzeba - nie było żadnych problemów związanych z obsługą, oznaczeniami, wydawaniem pakietów czy
medali. Wszystko śmigało elegancko. Do tego należy dodać fantastyczną trasę dla
biegaczy. Jest ona prosta, bez większych przewyższeń, w całości prowadzi po
drogach asfaltowych. Pacemake'rzy pozwolili na to, aby trzymać swoje tempo i
ukończyć zawody zgodnie ze swoimi celami. Z roku na rok półmaraton w Szamsach
cieszy się coraz większą popularnością, co skutkuje większą liczbą zawodników,
którzy wybierają start właśnie tutaj. Podkreślić należy też, że organizatorzy
tak dobrali termin zawodów, aby nie kolidował z żadnymi większymi eventami w
okolicy. Dodać należy także, że październik był dla nas świetnym czasem na
wyzwanie biegowe, ponieważ we wrześniu
skończyliśmy sezon triathlonowy i mieliśmy czas na przygotowanie się do
połówki. Jaki był cel? Ja (Królinio) chciałem zejść poniżej 1:50, a Zbyszałke
miał bardziej ambitne plany i zejść poniżej 1:45. Jego ambicja była widocznie
poparta tym, że czuł się dobrze wybiegany, ponieważ udało mu się zbliżyć do
swojego bardzo ambitnego celu. Ja swój cel osiągnąłem, ale ze Zbyszałkiem nie
miałem szans, i na mecie pojawiłem się ponad 2 minuty później.
Wyniki:
Zbyszałke - 01:45:25
Królinio - 01:47:49
Fajnie było znowu wystartować w Szamotułach. Widzieliśmy się z wieloma
znajomymi, mieliśmy okazję z nimi porozmawiać, przybić piątkę. Świetna sprawa.
Gorąco polecamy!
PS. No i znowu, zabrakło 25 s... ponadto pojawił się straszliwy ból w kolanie, który w dużej mierze przyczynił się do tej porażki. No, ale nie czas na wymówki, tylko na poprawę w przyszłym roku! - Zby
10. III bieg po schodach Collegium Altum, Poznań, 21.10.2017
10. III bieg po schodach Collegium Altum, Poznań, 21.10.2017
Jedno z ciekawszych wydarzeń w sezonie. Postanowiliśmy wziąć udział w
arcyciekawym biegu organizowanym w budynku Collegium Altum Uniwersytetu
Ekonomicznego w Poznaniu. Bieg polegał na tym, aby jak najszybciej wbiec na
najwyższe piętro. Nie udało się skorzystać z windy, dlatego musieliśmy podjąć
wyzwanie i wybrać schody. Nie mieliśmy żadnego planu ani strategii, po prostu
chcieliśmy zrobić to jak najszybciej. Mamy pewne doświadczenie w bieganiu po
schodach, bowiem przeprowadziliśmy wiele treningów tego typu w Szamsach, ale
wbiegaliśmy na trzecie piętro, a nie na siedemnaste. Bieg potraktowaliśmy na
spontanie i bez spiny, bardziej jako ciekawostkę niż prawdziwe wyzwanie (choć
niektórzy traktowali rywalizację bardzo serio). Zwycięzca dotarł na szczyt w
jedną minutę i 23 sekundy, my nieznacznie przekroczyliśmy dwie minuty.
Wyniki:
Zbyszałke - 00:02:07
Królinio - 00:02:03
PS.: Biorąc pod uwagę całkowity brak jakiegokolwiek doświadczenia w tego typu biegach uważam że zaprezentowaliśmy się całkiem dobrze. Z przyjemnością sprawdzę za rok, jak zmieniła się forma na schodach Collegium Altum, szczególnie, że daleko nie mamy :D - Zby.
11. II Poznański Bieg Niepodległości, Poznań, 11.11.2017
Zakończenie sezonu. Nie było więc mowy o odpuszczeniu, zwłaszcza ze względu
na motyw patriotyczny. Wyzwanie wyzwaniem, ale bieg w Dzień Niepodległości był
czymś szczególnym. Czuć było świetną atmosferę i poczucie jedności, a podczas
odśpiewania hymnu ciarki przechodziły przez plecy. W biegu wzięło udział ponad
8500 zawodników, co pokazuje, że była to bardzo duża impreza. Pogoda dopisała,
nie padało (no dobra, pod koniec zaczęło kropić... ale już kończyliśmy - Zby), a na czas biegu wyszło nawet słońce, a to w listopadzie nie zdarza
się często. Uznaliśmy to za sygnał, że trzeba docisnąć i dać z siebie wszystko.
Jak się biegło? Z początku ciężko, bo był bardzo duży tłok i trudno było
znaleźć trochę miejsca dla siebie. Z czasem jednak udało się znaleźć trochę
przestrzeni i złapać swój rytm. Trasa w całości po asfalcie. Największa
trudność pojawiła się około ósmego kilometra i był nią wymagający podbieg (od tamtej pory myślę o założeniu fanpejdża na fejsie "Hejted: Winogrady" - Zby).
Każdy na niego narzekał. Na szczęście po nim był już tylko zbieg ku mecie,
czyli finisz biegu był szczęśliwy.
Jaki był nasz cel? Zejść poniżej 45 minut. Czy się udało? Nie, cel był zbyt
ambitny. Ale nie narzekamy, jak na panujące warunki i fakt, że nie biegaliśmy
zbyt dużo przed samym startem, uznajemy nasz wynik za sukces, choć widzimy
możliwości poprawy w kolejnych biegach.
Wyniki:
Zbyszałke - 00:47:27
Królinio - 00:46:21
Tak to wyglądało u nas w 2017 roku. Był to czas pełen wyzwań i nowości.
Mieliśmy wiele startów, a więc i sporo możliwości na zebranie bezcennych
doświadczeń. O planach na kolejny sezon napiszemy w kolejnym poście.
Jak 2017 rok wyglądał u Ciebie pod względem sportowym? Podziel się swoimi
dokonaniami w minionym roku!
Pozdro,
Płonące Racice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz