piątek, 2 lutego 2018

Były plany, teraz jest Plan.

Tak jest, dobrze usłyszeliście. Plan. Taki z wielkiej litery. Taki konkretny, przygotowany przez człowieka, który się na tym zna. Nie zbiór wytycznych, wskazówek z filmików na JuTubie, jak to dotąd było. Ale po kolei.

Królałkę wspominał już w podsumowaniu zeszłego tygodnia o naszej środowej naradzie. Faktycznie, wykorzystaliśmy fakt, że i tak nie byłem w stanie tego dnia trenować z powodu gwałtu jaki dokonał się na moim uzębieniu, i spotkaliśmy się we trójkę składem, jaki podbijał teren gminy Kościan podczas wrześniowego triathlonu - czyli Pikej, Królik i moja skromna osoba. Podstawą i przyczynkiem do spotkania była moja lektura książki pt. "Triathlon. Plany treningowe". Jak być może część z Was się domyśla, książka ta zawiera w sobie plany treningowe przygotowujące do startu w triathlonie. Podzielone są one na dystanse - sprint (albo odpowiadająca mu z grubsza 1/8 IM), olimpijka (~1/4 IM), połówka IronMana i pełen dystans. Dodatkowo, do każdego z dystansów przypisanych jest po 10 planów różniących się stopniem trudności, gdzie 1szy poziom zakłada ukończenie bez większego cierpienia danego dystansu, a 10ty walkę o podium.


Świadomi tego wszystko oraz biorąc pod uwagę fakt, że naszym głównym startem ma być 1/2 IM w Borównie, stwierdziliśmy, że odpowiednim dla nas planem będzie poziom 4ty dla tegoż właśnie dystansu. Jak pisze autor "jest to plan dla osób, chcących osiągnąć coś więcej niż tylko ukończenie wyścigu, ale jednocześnie nie mogących pozwolić sobie na więcej niż 9 treningów w tygodniu". No faktycznie, mało tych treningów przewidział -.-' Będąc realistami oraz chcąc od czasu do czasu zobaczyć swoich bliskich, postanowiliśmy nie brnąć w dalsze, bardziej obłożone czasowo plany i pozostać na wspomnianym czwartym poziomie.

Plan ten rozpisany jest na 20 tygodni przygotowań i trzy fazy - budowy bazy (8 tyg.), budowy formy (6 tyg.) i szczytu formy (8 tyg.). W każdym tygodniu jeden z dni wypada wolny, więc w pozostałych sześciu musi zmieścić się 9 treningów. Tak, będzie to wymagało paru poświęceń i balansowania na krawędzi braku czasu, ale czego się nie robi, żeby zostać iron-manem, prawda? W planie przewidziano co 4 tygodnie kilka dni regresji o zmniejszonej aktywności, co jest dla nas totalnym novum - jak dotąd po prostu zapieprzaliśmy ile się dało, co jak się okazuje niekoniecznie jest najlepszą metodą. Ponadto w planie przewidziane są dwa starty kontrolne, które w naszym wypadku wypadają prawie idealnie tam, gdzie powinny - 4 i 7 tyg. przed głównymi zawodami 18go sierpnia.

Bardziej spostrzegawczy z Was pewnie zdążyli zauważyć jednak, że do 18go sierpnia pozostaje więcej niż 20 tyg. Co więc zrobimy z pozostałymi dwoma miesiącami? Otóż będzie to off-season przeznaczony na dopracowanie techniki w każdej z trzech dyscyplin oraz poprawienie stabilizacji poprzez odpowiedni trening siłowy. Dodatkowo, po samym starcie także nie mamy zamiaru odpuścić - w tym roku czeka nas jeszcze maraton, prawdopodobnie ten w Poznaniu. Po Borównie do niego zostaną nam prawie idealnie dwa miesiące, które mamy zamiar spożytkować na przygotowania właśnie do niego.

Jeśli chodzi o szczegóły jak np. jakie konkretnie jednostki treningowe wypadają w poszczególne dni i czemu one służą - będziemy informować Was na bieżąco. Wiedzcie jednak, że Płonące Racice nigdy nie były jeszcze bardziej przygotowane merytorycznie do startu niż w tym roku! Teraz pozostaje przekuć to na przygotowanie fizyczne, a wkrótce staniemy na szczycie triathlonowego świata. Przynajmniej naszego, szamotulskiego. Albo w jego okolicy. Zgrubnej.



Nasze postępy śledzić możecie także na naszym profilu na Instagramie, który znajduje się pod tym linkiem. Klikajcie i obserwujcie nasze nierówne zmagania z lenistwem oraz dziwnymi głosami w głowie, które bez przerwy szepczą ,,dlaczego sobie to robisz?". Czasami także, abyście mogli się dowartościować, wrzucamy zdjęcia naszych twarzy, dzięki czemu docenicie to, co sami macie.


Pozdro
Płonące Racice





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz