Może będzie to zajeżdżać trochę dzieleniem skóry na niedźwiedziu, w końcu jak dotąd nie ukończyliśmy nawet 1/2 IM, jednak ciężko nie zastanowić się od czasu do czasu "Ok, a jak już zostanę IronManem... Co dalej?". Odpowiedzi znajdzie się kilka.
Po pierwsze, może iść w tzw. ultratriathlony. Ultratriathlonem określany jest każdy dystans o długości większej niż przy pełnym IM. Do najpopularniejszych należą zawody na dystansie Double IronaMana, o których szczególnie głośno zrobiło się ostatnio przy okazji premiery filmu "Najlepszy" (swoją drogą, bardzo mi się podobał. Trochę mało w nim o triathlonie, ale nadal spoko :D ). Dalej są Triple IronMany, Penta IronMany a nawet Deca IronMany. Tak, ktoś wymyślił, że dobrym pomysłem będzie zorganizować zawody dziesięciokrotnie dłuższe niż dystans IM. Najlepsi robią to kilka dni. Ale wracając nawet do bardziej realistycznego Double IM... Cóż, nie wydaje się to być rozsądne. Już sam pełen dystans stanowczo wykracza poza normalne granice ludzkiego zmęczenia, więc być może nie idźmy tą drogą. Ponadto, na większość tego typu zawodów nie można się po prostu zapisać - trzeba być członkiem profesjonalnych ekip sportowych, co niekoniecznie jest w naszym zasięgu (oczywiście tylko na razie, bo przecież tak to generalnie możemy wszystko).
Drugą opcją jest pójście w bardziej hardcorowe zawody jednodyscyplinowe. Kilkudziesięciokilometrowe maratony pływacke, ultramarathony górskie albo maratony rowerowe MTB - każda z tych opcji jest kusząca i jestem mniej więcej pewien, że prędzej czy później na każdym z takich eventów się pojawimy, jednak z pewnością tęsknić będziemy za pozostałymi dyscyplinami. Gdyby więc tylko istniały zawody, które są trochę trudniejsze od pokonania pełnego dystansu, ale nie aż tak jak dystans podwójny czy dłuższy...
A nie, czekajcie, przecież są.
Oto trzecia z możliwości i jednocześnie ta, która obecnie najbardziej mi się podoba. Isotriathlon, albo Isoman Triathlon powstał, kiedy ktoś stwierdził "Zaraz, zaraz, czemu na takim IronManie ponad połowa spędzonego czasu to rower, podczas gdy pływanie to zaledwie 1/10?". Ta jawna niesprawiedliwość została naprawiona własnie w Isotriathlonie - dystanse w nim dobrane są tak, aby czas ukończenia każdej z części był mniej więcej taki sam. Za punkt wyjścia przyjęto najbardziej klasyczny i rozpoznawany z dystansów wchodzących w skład IM - 42 km 195 m biegu. Dystans pływania po przeliczeniach uwzględniających rekord świata na 10 km w porównaniu z rekordowym wynikiem podczas biegu maratońskiego ustalono na 11,2 km, natomiast stosując analogiczne przeliczenie dla roweru etap rowerowy skrócono do 98,7 km. Jak widać, pływanie wydłużyło nam się prawie trzykrotnie, podczas gdy długość etapu rowerowego zmalała w przybliżeniu o połowę. Taki podział wymaga faktycznego doskonałego przygotowania w każdej z trzech dyscyplin, nie faworyzując żadnej z nich.
Brzmi fajnie, prawda? Też tak sądzę. Dodatkowo, są dostępne otwarte zawody w Isoman Triathlonie, i to w Europie, w Wielkiej Brytanii. Koszt startu w 2018 r. w momencie pisania posta wynosi 150 funtów, więc nie jest to astronomiczna suma. Same zawody opisywane są jako bardziej sprawiedliwe, a przy tym trudniejsze niż pełen dystans. Tak więc, istnieje nadzieja na życie po IronManie! Miejmy nadzieję, że do 2020 r. ktoś zdecyduje się zorganizować takie zawody w Polsce ^^.
Bywajcie zdrowi,
ZbigiX
To ja zostanę przy moich maratonach :)
OdpowiedzUsuń