niedziela, 18 marca 2018

Jak wygląda dzień zawodów?

Treningi, treningi, treningi ... Cały rok się zasuwa - basen, rower, bieg, siłka. Harmonogramy, diety, piątki na pakerni, a nie przy piwku. Zadawanie sobie bólu przy kolejnym kilometrze, wzywanie matczynej pomocy, gdy dopiero 20 basenów za Tobą - tak to właśnie wygląda przez większą część roku. W takim stanie nie jest dziwnym zadawanie sobie filozoficznego pytania - dlaczego sobie to robię? Po co to wszystko? Dlaczego życie jest tak ciężkie? A mogłem skończyć studia... Albo przynajmniej kurs na wózek widłowy.


Odpowiedzią na te niewątpliwie trudne pytania jest start w zawodach, a właściwie chęć dobrego się w nich pokazania (zawsze walczymy o zwycięstwo, niestety są jeszcze inni zawodnicy, no i generalnie spisek). To eventy dają właśnie kopa i chęć, by się trochę przeorać na treningu. Są czymś, na co czeka się cały sezon. Dlatego ważne jest, aby dobrze się do nich przygotować. W niniejszym poście chcielibyśmy się podzielić swoimi przemyśleniami dotyczącymi dnia zawodów, tego, co się dzieje wokół oraz o czym trzeba pamiętać.

Zapisy

Aby wziąć udział w zawodach, należy się na nie zapisać.


I na tym by można w sumie zakończyć. Więcej szczegółów podamy w osobnym poście, żeby nabić sobie ich liczbę i stworzyć pozory, że dużo się tu dzieje, i że tak bardzo się znamy i staramy. Blogowy marketing, bicz.

Dzień przed zawodami

Z reguły większe eventy oferują możliwość wprowadzenia swojego sprzętu do strefy zmian oraz odbioru pakietów dzień przed imprezą. Dlaczego? Ponieważ niektórzy zawodnicy chcieliby ogarnąć się już dzień wcześniej i w dzień startu mieć spokój. Druga kwestia jest stricte organizacyjna, ponieważ gdyby wszyscy wbili godzinę przed imprezą do strefy zmian, to byłby rozgardiasz straszny.  Zawodników jest sporo, może ich być kilkuset lub nawet kilka tysięcy. Dlatego ważne jest odpowiednie odkorkowanie biednych organizatorów. Niekiedy odbierając pakiet dzień przed zawodami można otrzymać jakiś bonus. Czyli warto. Jeśli nie planujesz pojawić się z wyprzedzeniem na miejscu startu, to i tak dzień przed zawodami powinno się także spakować wszystkie graty, żeby o niczym nie zapomnieć (o tym, co ze sobą zabrać, napiszemy w osobnym poście,  spam musi być, inaczej giniesz w internetach). 

Dzień zawodów - odbiór pakietu

W końcu! Tyle cierpień właśnie dla tego dnia! Jeszcze trochę wysiłku i będzie można znowu stoczyć się na dno! Ale najpierw trzeba się doczołgać do mety. Aby to zrobić, warto zapewnić sobie spokojny czas przed startem. Czyli kluczowe jest dobre przygotowanie dzień wcześniej, aby na czas startu nie musieć przejmować się niczym innym. Dlatego jeśli jest taka możliwość, warto pojawić się w poprzedni dzień i wprowadzić cały sprzęt do strefy zmian. Wtedy poranek jest spokojny. Jeśli nie masz takiej możliwości, należy odpowiednio rozplanować te kilka godzin przed startem, aby znaleźć czas na rozgrzewkę i wyciszenie się przed pierwszą dyscypliną (to też ważne, różne myśli pojawiają się przed pływaniem. Na przykład to, kto będzie po mnie płakać i przyjdzie na pogrzeb. Tak było!). O czym trzeba pamiętać? Po pierwsze, że biuro zawodów nie jest otwarte cały czas. Z reguły przed startem jest ono zamykane, co oznacza, że nie będziesz mógł odebrać pakietu. A to z kolei oznacza, że nie dostaniesz numeru i czipa, czyli krótko mówiąc lipa, joł. Warto więc iść w pierwszej kolejności właśnie tam, aby odebrać sprzęcior i jakieś benefity. Niekiedy konieczne jest ukazanie dokumentu tożsamości.

Ktoś spyta, ale skąd mam wiedzieć, jak to jest akurat na moich zawodach? No i tutaj pojawiają się informatory, które zazwyczaj wysyłane są przez organizatora do uczestników drogą mailową. W razie, gdyby taki się nie pojawił, zawsze można sprawdzić soszjal midja organizatora bądź jego stronę internetową. Warto ogarnąć to nawet wcześniej niż dzień przed zawodami, żeby zaplanować dojazdy itp. 

Co potem?

Jak już dostaniesz jakąś koszulkę i kubek, to masz dwa wyjścia - albo uciekasz z tym do domu i chwalisz się znajomym, że masz koszulkę i kubek z TRIATHLONU, albo stajesz na starcie. Jeśli  wybierasz to drugie, to warto pomyśleć nad przeniesieniem swojego sprzętu do strefy zmian. Jest ona zamykana z reguły jakieś pół h przed startem. Umieszczasz tam wszystko to, czego będziesz potrzebować na etap rowerowy oraz biegowy + jedzenie i picie. Trwa to chwilę, ponieważ warto wszystko ładnie ułożyć (o tym w innym poście, wspominałem o spamie?).  Warto dać sobie czas, aby się przygotować, ponieważ łatwo zapomnieć o detalach, które mogą mieć spory wpływ na Twój komfort psychiczny i/lub fizyczny. To bardzo dekoncentruje, jeśli zgubisz pasek z numerem, albo gdzieś zapodzieją się skarpetki.

Jakkolwiek śmiesznie to brzmi, to naprawdę sporo można opowiedzieć na temat organizacji swojej strefy zmian. Samemu absolutnie nie jestem w tym mistrzem, ale udało się w ciągu paru lat wypracować kilka tricków. O których - tak, zgadliście - kiedy indziej. 

A potem co?

Po wyjściu ze strefy zmian warto udać się na miejsce startu i rozpocząć rozgrzewkę. Wg nas optymalnie jest rozpocząć ją około 30 minut przed pierwszym gwizdkiem. Jeśli rozpoczniesz za szybko, to za bardzo zmęczysz się na rozgrzewce lub ostygniesz przed samym startem, co raczej nie pomoże. Jeśli zrobisz to zbyt późno, nie wejdziesz dobrze w zawody. Około 10 minut przed pływaniem warto ubrać sprzęt do pływania i zanurzyć i rozgrzać w wodzie pływając przez kilka minut. Pozwoli to ochłonąć oraz zapoznać się z warunkami w akwenie.

Co a potem?

Potem organizatorzy nakazują wyjście z wody i ustawienie się na linii startu. Czyli zaczyna się piekło.

A co z jedzeniem?

To jest dobry temat na osobny post! Generalnie w dniu zawodów nie warto eksperymentować, lepiej jest zjeść sprawdzone potrawy, ponieważ wiemy jak na nie zareagujemy i czy nam nie zaszkodzą w trakcie eventu. My staramy się zjeść konkretny posiłek około 3 godziny przed startem. Jest to optymalny horyzont czasowy na posiłek, ponieważ jelitka zdążą popracować i uruchomić proces produkcyjny ekskrementów, a Ty nie zdążysz jeszcze zgłodnieć i na starcie pojawisz się w pełni sił. W trakcie etapu rowerowego i biegowego z reguły też wsuwamy jakieś batoniki, żele czy owoce.

Kto nie zdąży ten nie zdąży. Ja osobiście zawsze ok. 45 min przed startem muszę przyjąć jeszcze banana, bo już mi jeździ w brzuchu (to napisał Zbychu).

A co po ukończeniu?

O samym przebiegu zawodów napiszemy pewnie kiedy indziej (w osobnym poście, oczywiście), aby ukazać strategie, jakie można przyjąć podczas zawodów. Aby dopełnić niniejszego posta, trzeba zatem napisać coś o tym, co po przekroczeniu linii mety. Nie ma co ukrywać - ten etap jest najlepszy. Wiesz, że zrobiłeś swoje, i czeka na Ciebie nagroda w postaci pamiątkowego medalu (jeśli zmieściłeś się w limicie) oraz dostępu do strefy finiszera. Jest to nasz ulubiony etap życia sportowego - jedzenie i picie bez opamiętania. W strefie z reguły czekają na Ciebie owoce, ciasta oraz różne słodycze, aby szybko uzupełnić cukier w organizmie. Jest w czym wybierać, choć bywa, że trzeba swoje odstać w kolejce.  Z napojów wymienić można wszelkiego rodzaju soki, cola, a bywa, że i piwko. To jest to - piwko na leżaczku po dobrej robocie! Tak było w Bydgoszczy - wzięliśmy solidny kawał ciasta, piwko, i czilowaliśmy na leżaczku (wcześniej zamoczyliśmy nogi w lodowatej wodzie, brzmi strasznie, ale w gorący dzień naznaczony sporym wysiłkiem fizycznym ta czynność jest wspaniała). W strefie finiszera powinieneś odpocząć i zregenerować swoje ciało, dostarczając mu także trochę energii po wzmożonym wysiłku. Jest więc to bardzo przyjemna strona zawodów, którą praktykujemy czasem także poza zawodami, a nawet poza dniami treningowymi. Ale tym nie ma się co chwalić.

Jak już dojdzie się do siebie, należy odebrać swoje ciuszki ze strefy zmian oraz z depozytu, jeśli takowy zostawiliście. Jest czas na kąpiel, doprowadzenie się do stanu używalności oraz pstrykanie  i pozowanie do fotek (pozdro dla naszego fotografa), czyli coś, co także chętnie robimy, O CZYM ŚWIADCZY NASZ INSTAGRAM. Polecamy także grawerowanie wyniku na otrzymanym medalu (tylko większe eventy). Nikt poza Tobą o to nie dba, ale szpan jest.

No i widać bogactwo, bo to kosztuje dodatkowo. - dop. Zbig

Tak to wygląda w dużym skrócie. Jeżeli masz jakieś pytanie, albo chciałbyś się podzielić swoimi uwagami, napisz proszę komentarz. Dla pierwszego użytkownika, który zostawi pod tym postem swój komentarz, czeka nagroda - taka buźka:
:-]

Więc warto. W dodatku pamiętajcie proszę o słowach autorstwa Paulo Coelho:

,, ...bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności."

Piszcie więc komentarze. Nie skazujcie tego posta na samotność!

Pozdro
Płonące Racice

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz