Cześć,
w niniejszym
wpisie podsumowanie tego, co działo się u nas w tygodniu 09/2019.
Zbyszałke:
W poniedziałek
odrabiałem zaległe ćwiczenia z niedzieli, czyli bieganie 35 min i core'y. Ale
dalej to tak kurła średnio pamiętam... we wtorek chyba biegałem tylko, 40 min,
ale było przyjemniacko, słoneczko and shit, gorąco mi było w samej koszulce z
długim rękawem w
środę poszedłem na rower, tutaj piździło z kolei dość xd i potem na pływalnię z
Sandoriną, którą zmusiłem xd 2100 m w niecałą godzinę, fuck yeah potem
w czw... nie pamiętam, chyba siłkę robiłem, na pewno w piątek robiłem pakernię
na stepOnie i rower, 1h 15 min. W sobotę biegałem 40 min, dzisiaj robiłem
core'y w przerwie obiadowej i wieczorem lecę na basen. Więcej treningów nie
pamiętam, serdecznie za wszystkie żałuję, proszę o rozum i godność człowieka.
Królałkę:
U mnie co prawda z
rozumem i godnością człowieka nie jest źle, natomiast mogłoby być zdecydowanie
lepiej ze zdrowiem. Luty był bardzo słaby pod tym kątem. Na początku miesiąca
chorowałem, i chyba nie doleczyłem się do końca, ponieważ prawie w każdy
weekend czułem się kiepsko. Zamiast porządnie odpocząć i dojść do siebie,
gnałem cały czas do przodu. Dodatkowo pojawił się (chyba) dość poważny problem
z plecami. Nie do końca wiem, co jest grane, ale wygląda to na stan zapalny w
okolicy krzyża. Pojawił się, gdy siedziałem chory w domu. Teoretycznie zatem
obciążenie treningowe nie miało wpływu na jego zaistnienie, ale do końca tej
tezy potwierdzić nie można. Przyczyną może być przeciążenie, czy też zła
pozycja ciała podczas pracy. Rozwój zapalenia może być poparty złą dietą czy
brakiem REGULARNEGO ruchu. Czyli tego, aby - chociaż częściowo - ruszać się
przez cały dzień i wstawać czasem sprzed biurka rozprostować kości. Jestem
umówiony do fizjoterapeuty i liczę, że to coś pomoże.
A może to wszystko
po prostu dlatego, że mam już ponad 25 lat? Stary już jestem... Dobra, ale
koniec już smętów. W zeszłym tygodniu mocno ograniczał mnie ból. Udało mi się
dwa razy popływać, robiąc ponad 1000 metrów w każdej sesji. Do tego trzykrotnie
rowerem po około 1h (dwa razy stacjonarnie na zajęciach i raz outdoor góralem)
plus jedna sesja biegania - nieco ponad 8km. osiągi nie są imponujące, ale i
tak dobrze, że chociaż mogłem się poruszać. Jestem w dość kiepskim nastroju,
ale liczę, że uda się znaleźć przyczynę bólu i dobrze przepracować marzec.
Tyle od nas na
początek marca,
Pozdro600
Płonące Racice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz